niedziela, 12 września 2010

Prawie jak Hermes

Ostatnio dni lecą nad wyraz szalenie. Albo pracuję nad nieszczęsnymi kolażami wymagającymi nie lada cierpliwości i chęci, albo co nóż jakieś sprawy organizacyjne, wszelakiego rodzaju i maści, wyciągają mnie z mojej wypełnionej ścinkami po brzegi norki w szeroki świat. Ponadto miałam ostatnio okazję jechać jednym busem ze wschodzącym kwiatem polskiej służby liturgicznej, czyli trzema podstawówkowymi ministrantami i co chwila do moich uszu dobiegały wyrażenia typu: "twój mózg jest martwą materią"- zastanawiam się zawsze skąd oni biorą takie odzywki. 






Kolejny rozdział radosnej twórczości. Kiedyś były zgniło-zielone i nieco zniszczone. Pięty więc uposażyłam w motyle, będę teraz biegać niczym Hermes. 



3 komentarze:

  1. Gdzie kolaże, gdzie? Chciałbym zobaczyć jak tworzysz, z czego i jakie formy, na razie widzę tylko biżuterię i elementy ubrania, ale prace wydają się być intrygujące. Zauważyłem kleje i zakochałem się w ich "mordkach". Swoją drogą piękne wnętrze, przypomina mi nieco salon w którym pracuję, (zero spamu). Więc co z kolażami? Są trudne do wykonania i wymagają niesamowicie dużych pokładów samozaparcia w chęci ich ukończenia i wykańczania- przynajmniej dla mnie, moje wielkoformatowe witraże papierowe czy wyklejane obrazy, zajmują mi wiele czasu, a i tak po ich skończeniu wiem, że za miesiąc, dwa przyjdzie dzień w którym uznam, że trzeba coś dodać. Dziś zaczynam kolejny. Mam nadzieje że skończę go jak pozostałych 7. Mało? Dużo? Jeden kolaż to dla mnie średnio miesiąc pracy, z uwagi na to, że nie pozwalam sobie na puste miejsca, a poszczególne elementy wycinane z gazet muszą bezwzględnie do siebie pasować- inaczej... Nie używam papierów kolorowych, jeśli już wycinam elementy gazetek reklamowych lub barwię papier by nadać mu niepowtarzalną barwę i charakter- pierwsza zasada- kolaż ma pobrać tyle pieniędzy z mojej kieszeni ile potrzebne jest do zakupu kleju ew. lakieru (no może antyramki, bo chyba na jedną się skuszę :) rozpisałem się a tutaj chodzi przecież o co innego. Czekam na kolaże i obserwuję!

    Niezależny Recenzent Miejski

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm... po tym co napisałeś myślę, że moje prace to nieopierzone pisklaki. W tym momencie nazwałabym je pół-kolażami, bo wyklejam jedynie tło, ale i to zajmuje trochę czasu. Podziwiam, że potrafisz robić prace tak długoterminowe, ja jestem raczej typem, który nad jedną pracą zbyt długo nie posiedzi. Choć kiedyś na zajęciach wyklejałam martwą naturę, ale i w tym przypadku ścinki nie pokrywają całej powierzchni szczelnie. I również nie korzystałam przy tym z papierów kolorowych, gazety są o wiele ciekawsze. A kolaże jak stwierdzę, że są w porządku wylądują na Digarcie. A tak poza tym za uwagę dziękuję. Odrobinę eksperymentuję, bardzo amatorsko, czasem wychodzi lepiej czasem gorzej.

    OdpowiedzUsuń
  3. To pierwsze zdjęcie w lustrze ogromnie mi się podoba. Jak gotowy obraz.

    OdpowiedzUsuń