Dzisiejsze wstanie, jeszcze przed świtem, odbija się mocno na szybkości kojarzenia przez mój umysł napływających faktów, a siła grawitacji szczególnie gwałtownie oddziałuje na powieki, które jakby pod wpływem hipnozy stają się jakieś... takie ciężkie... i powoli opadają....
Moją skomplikowaną sytuacje potęguje fakt, że przyklejając zapięcia do broszek pokleiłam się cała (czy można było oczekiwać czegoś innego...?).
Zatem siedzę. Ziewająca. Poklejona.
I coś czego zapewne nikt się nie spodziewał, bo ileż można, czyli lemur.
Na tym kończę. Miłego wieczoru Wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz