poniedziałek, 17 października 2011

wściekłe pięty...

... biegały dziś po Krakowie. Były w bibliotece. Na Stolarskiej. I nawet w Mandze.
Dzień zleciał szybko i słonecznie. Choć jesienny chłód coraz intensywniej daje się we znaki.
Teraz siedzę.  Na parapecie wrzos, za oknem mrok. Czerwona lampka świeci prosto w oczy.
Maluje trampki pędzlem łysiejącym na poczekaniu. Dzisiaj tylko biały grunt, co do reszty postaramy się o lepszy sprzęt.


I Poe. 
Zachwycona jego niezwykłymi akrobacjami w drugiej odsłonie Kung Fu Pandy wsadziłam go na własne kolczyki. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz