Korzystając z dnia wolnego od zajęć postanowiłam zapolować w bibliotece. Skradałam się, obserwowałam, podążałam za śladami. Znalazłam kilka potencjalnych ofiar. I wraz z tym co zdobyłam ogarnęło mnie przerażenie odnośnie pracy, którą muszę napisać. Zaczynam dostrzegać, że las wkoło mnie jest bardzo ciemny i niesprzyjający. Z tym co mam muszę jakoś z tego wybrnąć i jakoś się wybronić. A na przyszłość pamiętać by zabierać się za nieco mniej szablo-zębne zwierzyny.
...
W dodatku dziś otworzyłam drzwi kolędnikowi! Takiemu teoretycznie prawdziwemu. Miał szopkę i nawet próbował śpiewać. Do teraz mam jakieś niejasne wrażenie, że nastąpiło jakieś niespodziewane zakrzywienie czasoprzestrzeni. I usilnie staram się sobie przypomnieć, czy aby przez przypadek zamiast do tramwaju nie wsiadłam do wehikułu dr Emmett'a Browna... Dziwy nie z tej ziemi.
...
W dodatku dziś otworzyłam drzwi kolędnikowi! Takiemu teoretycznie prawdziwemu. Miał szopkę i nawet próbował śpiewać. Do teraz mam jakieś niejasne wrażenie, że nastąpiło jakieś niespodziewane zakrzywienie czasoprzestrzeni. I usilnie staram się sobie przypomnieć, czy aby przez przypadek zamiast do tramwaju nie wsiadłam do wehikułu dr Emmett'a Browna... Dziwy nie z tej ziemi.
...
Co do zwierzy. Najodważniejsza mysz światowej literatury: Ryczypisk w całej swej okazałości. Czasem marzę, że jestem choć w małej części tak odważna jak on. Tak honorowa jak on. Tak prostolinijna.
I nie gaśnie we mnie nadzieja, że gdzieś tam ujrzę swoje własne morze lilii.
Cudo, które ostatnio odkryłam.