środa, 24 listopada 2010

kotowate


Mam lekkie zmęczenie materiału. I to zarówno twórczego jak i umysłowego. 
Siedzę zupełnie już zebrana, by przekroczyć framugi drzwi i wyjść naprzeciw rzeczywistości, gdy dopada mnie wiadomość, że czegoś nie ma i nie muszę się wcale tak bardzo spieszyć. Rozpatruję wypicie kawy, zupełnie jestem zadowolona z tego faktu. Snuję perspektywy kolejnego odc Przyjaciół, a następne trzy zajęcia, które mi w dniu dzisiejszym pozostają, wydają się nieco szaro-burą koniecznością odbitą od tego co za oknem. Potem czeka mnie jeszcze kozaczenie z kozakami, zaiste poniedziałkowy referat zrobić trzeba.
...
Z braku laku znów zabrałam się za zaciapywanie koszulek, a że corne coty uwielbiam straszliwie, to nic dziwnego, że właśnie tą potulną bestię wybrałam

środa, 17 listopada 2010

podaruj mi trochę słońca

I słoneczne dni zostały zastąpione mżawą burością. 
Ale...
Zasada numer pierwsza: nie uzależniaj swego nastroju od warunków atmosferycznych.
Próbując trzymać się tego postanowienia, odwracam uwagę od tego co za oknem porcją bananów tapianych w czekoladzie. Idzie mi świetnie. Już prawie uwierzyłam, że siedzę na gorącej plaży, jest ciepło, nie gnębi mnie gramatyka łacińska. Muszę przyznać, że nasza pokojowa palma ułatwia mi projekcje tego obrazu. Problem polega na tym, że na plaży nie dochodzi do twej świadomości dźwięk tramwajów. 
I w tym miejscu rzeczywistość dość brutalnie zamienia me marzenie w miazgę.
...
Ponadto niedawno znalazłam nowy rozweselacz. W dość nieprzewidywalny dla mnie sposób wciągnęłam się w fabułę Przyjaciół. I na prawdę uważam, że jest to idealne rozwiązanie, gdy mózg nie nadąża z przyswajaniem końcówek łacińskich i krzyczy: DOOOOOOOOOOOŚĆ!!! 
...
Przyznam, że ostatnio zrobiłam sobie wolne od robótek ręcznych. Ograniczam się jedynie do zajęć z rysunku raz w tygodniu. W tym względzie uczyniłam nawet  krok naprzód i kupiłam sobie teczkę. Nim nastał jednak ten czas skleciłam dwa wisiory. Oto one. Już nic nie mówię. Zabieram się za indicativus'y i inne takie. 


...